sobota, 30 stycznia 2016

Strusia szkatułka - podejście drugie

Strusia szkatułka - podejście drugie


Po prawie roku podjęłam drugą próbę wykonania szkatuły z wydmuszki strusiej. Chciałam żeby była zupełnie inna od szkatułki którą zrobiłam wcześniej. Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądała ta którą zrobiłam w zeszłym roku. 
Ta szkatuła miała być biała, ażurowa i pozbawiona wad konstrukcyjnych, których niestety nie udało mi się uniknąć przy tej pierwszej. I tym razem chyba mi się to udało ;)
Wzór na ażur wymyśliłam sama posiłkując się rysunkami róż w internecie. Chciałam uniknąć powielania prac Sylwii Serwin i mam nadzieję, że mi się powiodło :) 

Wynik oceńcie sami







Ozdobny guziczek z perełką pierwotnie był srebrny, ale ozłociłam go przy pomocy lakieru i złotej porporiny.   




Wycinanki na wieczku zaznaczone są białą konturówką.


Nóżki zrobione są z odlewów gipsowych. 
Całość wylakierowana na matowo fluggerem 20.



Została mi jeszcze jedna strusia wydmuszka, więc pewnie to nie koniec jajecznych szkatułek ;)

Pozdrawiam ciepło
Ania 





wtorek, 26 stycznia 2016

Butelka z frezjami

Butelka z frezjami


Chyba każdy rękodzielnik ma w swoim dorobku jakieś niedokończone prace. Porzucone na różnym etapie twórczości bo nagle wena gdzieś uciekła, coś się przestało podobać, coś się nie udało czy też z powodu dość niewinnie brzmiącej myśli "hmm... chyba nie do końca o to mi chodziło " :)

Tak też było w tym przypadku. Wszystkie wyżej wymienione powody skumulowały się na tej biednej, Bogu ducha winnej butelce.
W efekcie porzuciłam ją jakieś trzy lata temu (na początku swojej historii z decoupage) i przez ten cały okres stała gdzieś tam zapomniana dręcząc mnie od czasu do czasu swoim widokiem.

 A był to widok straszny bo nic mi się na niej nie udało, ani ciut ciut, ani trochę ;) Poczynając od spękań i zmarszczeń na serwetce, kończąc na nieładnych prześwitach ciemnego szkła.
Generalnie trochę pasztet :) 



Butelczyna tak mnie udręczyła swoim widokiem, że któregoś razu nie wytrzymałam 
i "wzięłam ją na warsztat".
Trochę podcieniowałam, pochlapałam i wylakierowałam na błysk. 
Niestety nie udało mi się zgubić zmarszczeń, ale jakoś straszliwie mi one nie przeszkadzają.
W rzeczywistości prawie ich nie widać, zdjęcia trochę uwypukliły niedociągnięcia, ale mam nadzieję, że mi je wybaczycie. 



I z bliska.


Rzeczy "porzuconych" jeszcze kilka mam, czekają sobie spokojnie na swoją kolej. I może się kiedyś doczekają, kto to wie... :)

 Ale póki co zabrałam się za pisanki.



Pozdrawiam ciepło!
Ania

wtorek, 12 stycznia 2016

Bombki - pierwsze i ostatnie w tym sezonie



Święta, Święta i po Świętach...


A na aniciutciut poświąteczne odkurzanko, bo pajęczyny mi tu wyrosły. Wielkie! Brr... I pająki wielkie! Aż wstyd :( 

Żebyście tylko nie myśleli, że nic nie robię, bo robię, a i owszem. Czasami nawet za dużo robię bo energii mi później nie starcza na zrobienie zdjęć i napisanie posta.
Poprawie się, obiecuję :)

A tymczasem kilka tegorocznych bombek.
Wiem,że późno i że generalnie sezon bombkowy na wymarciu i że powinnam raczej pokazywać pisanki A NIE bombki, ale podobno lepiej późno niż wcale.

I tego się trzymajmy! :)

Dziewczynka z ptaszkami.
Zdecydowanie oklepany, niemniej jednak mój ulubiony motyw zimowy :)



W tym sezonie zrobiłam aż dwie takie bombki.
Po prostu nie mogłam się oprzeć...


Trochę zimowych widoczków.
Spoglądam za okno i stwierdzam, że są całkiem na czasie ;)


I kolejne zimowe krajobrazy


I z drugiej strony...


Otóż oprócz ośnieżonych krajobrazów wiejskich zrobiłam też 
bombkę z motywem typowo mieszczańskim ;)


I ptaszorami



I cała rodzinka :)


A tak ptaszory oraz inne zimowe stwory prezentowały się na świątecznym jarmarku.


 Tak wyglądało stoisko przed (a właściwie mocno w trakcie) :)


A tak po...


Także mam nadzieję, że nabywcom się całkiem podobało, bo mi bardzo ;)

Na koniec chciałabym pokazać Wam kilka prac mojej siostry, która lepi cuda z modeliny i nigdzie się tym nie chwali. Przecież to skandal ukrywać takie rzeczy przed światem!




Pozdrawiam ciepło!
Ania