Jakiś czas temu mama zleciła mi misję pt: szkatułka z fioletowym motywem.
Fiolet...fiolet...fiolet...
Pierwsza myśl? Oczywiście: lawenda!
Hmm...ale lawenda w tym przypadku była jak dla mnie nazbyt oczywista, więc odrzuciłam ją w pierwszej kolejności. Nie to żebym nie lubiła lawendy, ale przecież miało być niesztampowo.
I cóż...
W poszukiwaniu fioletowo- nielawendowej inspiracji przekopałam internetowe zasoby znanych mi dystrybutorów oferujących wszelakiej maści papiery ryżowe.
Znalazłam kilka interesujących motywów, ale uwagę mą przykuł wijący się romantycznie wilec. Nazwa "wilec" natomiast stanowczo zaprzecza temu aby roślinka miała cokolwiek wspólnego z szeroko pojętym romantyzmem ;)
Stwierdziłam wszakże, że jakby się ów wilec nie nazywał to do mojej sielskiej, romantycznej wizji z fioletem w tle nada się znakomicie:)
I rzeczywiście, nadał się.
Szkatułka z wilcem - kwiatem (a nie wilcem dzikim zwierzem) prezentuje się tak:
Na zdjęciach niestety fioletowy wyszedł prawie jak różowy, w rzeczywistości jednak barwa była nieco inna.
Dół szkatułki pobejcowałam ciemną bejcą, na którą następnie nałożyłam wosk ze starvaxu (kolor dąb rustykalny). Bawełniana koronka według mnie dopełnia efektu.
Na wieczku zrobiłam fioletowe przetarcia, w dwóch miejscach nałożyłam preparat do spękań, całość delikatnie wycieniowałam, wykropkowałam a motyw gdzieniegdzie podkreśliłam perłową konturówką.
A czy Wam podoba się efekt końcowy?
Ściskam i pozdrawiam
Ania
Fiolet...fiolet...fiolet...
Pierwsza myśl? Oczywiście: lawenda!
Hmm...ale lawenda w tym przypadku była jak dla mnie nazbyt oczywista, więc odrzuciłam ją w pierwszej kolejności. Nie to żebym nie lubiła lawendy, ale przecież miało być niesztampowo.
I cóż...
W poszukiwaniu fioletowo- nielawendowej inspiracji przekopałam internetowe zasoby znanych mi dystrybutorów oferujących wszelakiej maści papiery ryżowe.
Znalazłam kilka interesujących motywów, ale uwagę mą przykuł wijący się romantycznie wilec. Nazwa "wilec" natomiast stanowczo zaprzecza temu aby roślinka miała cokolwiek wspólnego z szeroko pojętym romantyzmem ;)
Stwierdziłam wszakże, że jakby się ów wilec nie nazywał to do mojej sielskiej, romantycznej wizji z fioletem w tle nada się znakomicie:)
I rzeczywiście, nadał się.
Szkatułka z wilcem - kwiatem (a nie wilcem dzikim zwierzem) prezentuje się tak:
Na zdjęciach niestety fioletowy wyszedł prawie jak różowy, w rzeczywistości jednak barwa była nieco inna.
Na wieczku zrobiłam fioletowe przetarcia, w dwóch miejscach nałożyłam preparat do spękań, całość delikatnie wycieniowałam, wykropkowałam a motyw gdzieniegdzie podkreśliłam perłową konturówką.
A czy Wam podoba się efekt końcowy?
Ściskam i pozdrawiam
Ania
Piękna praca! Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam na blogu :)
UsuńWyszło ślicznie. Bardzo lubię ten motyw, jest taki delikatny i uroczy. Mamie pewnie się spodobał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Biernasiu :)
UsuńEfekt piękny!
OdpowiedzUsuń