Do szkatułki z jaja strusiego przymierzałam się dłuższy czas, ale ciągle brakowało mi odwagi żeby się tego podjąć. Nie wiem ki czort mnie podkusił, ale w zeszłym tygodniu pojechałam na strusią fermę i kupiłam dwie wydmuchy. Sama siebie tym zaskoczyłam, bo wcale nie miałam takiego zamiaru. No ale cóż... słowo się rzekło i od
tego momentu już nie było odwrotu ani żadnych wymówek.
Szkatułkę po prostu musiałam zrobić :)
Nie bardzo wiedziałam jak mam ten temat ugryźć, bo ani nie byłam na żadnym kursie ani nie znalazłam żadnych tutoriali dotyczących szkatułek z jaj strusich.
Wszystko robiłam intuicyjnie metodą prób i błędów. I już teraz mogę stwierdzić, że intuicja zawiodła mnie kilkukrotnie i nie wszystko wyszło tak jakbym tego chciała, ale jak na pierwszy raz myślę, że jest całkiem ok :) A wszystkie momenty, w których miałam ochotę wyrwać sobie włosy z głowy będą niezłą nauczką na przyszłość ;)
Wykonanie:
Na wieczku szkatułki przykleiłam motyw z papieru ryżowego, który tradycyjnie pocieniowałam i ochlapałam farbami akrylowymi. Dół postanowiłam pomalować na jednolity, dopasowany do całości kolor. Nóżki zrobiłam z modeliny, które po wyprażeniu również pociągnęłam tym samym kolorem. Całość wylakierowana kilku albo i nawet kilkunastokrotnie na błysk. Środek szkatułki wyściełany fioletową, opalizującą tkaniną a krawędzie każdej połówki jajka obklejone są ozdobną tasiemką w dwóch kolorach.
Całość prezentuje się tak:
I co sądzicie? Może być?
Pozdrawiam
Ania